• Autor:Łukasz Żygadło

Co z pieniędzmi z KPO? Prof. Grosse: Może chodzić o rzucenie Polski na kolana

Dodano:
Prof. Tomasz Grosse Źródło: PAP / Paweł Supernak
Mechanizm warunkowości, na który zgodził się polski rząd w 2020 roku pozwala na wymuszanie na nas wielu ustępstw niezwiązanych z wydatkowaniem funduszy UE – mówi prof. Tomasz Grzegorz Grosse z Uniwersytetu Warszawskiego w rozmowie z portalem DoRzeczy.pl.

DoRzeczy.pl: O co chodzi z Krajowym Planem Odbudowy, w kontekście działań Komisji Europejskiej i Parlamentu Europejskiego?

Prof. Tomasz Grzegorz Grosse: Wiele wątków składa się na ten problem. Z jednej strony mamy meritum związane z przestrzeganiem praworządności i wyrokiem Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości UE, ale z drugiej strony mamy różne wątki polityczne, które można interpretować jako próbę zaszkodzenia Polsce. Niektórzy uważają, że może chodzi o próbę zmiany rządu w Warszawie i "rzucenie Polski na kolana" w relacjach z UE, lub wręcz "wypychanie" Polski z Unii Europejskiej. Istnieją różne koncepcje, które pokazują kulisy polityczne, niezwiązane z samą praworządnością, ale szerszym kontekstem.

Jakim?

Głównie z tym, że Polska domaga się większej podmiotowości, nie tylko dla siebie, ale również dla całej Europy Środkowo-Wschodniej. Polska blokuje również szereg projektów Berlina i Paryża w kwestii integracji europejskiej.

Co musi się stać, że instytucje UE zmieniły zdanie w kwestii Polski?

Były dwa główne czynniki, które sprawiły złagodzenie stanowiska instytucji europejskich względem Polski, a tak naprawdę Komisji Europejskiej czy niektórych państw członkowskich, bo jak widzimy PE jest nieprzejednany. Pierwszy czynnik, to sposób, w jaki Polska pomaga Ukrainie, na przykład uchodźcom oraz, jaką rolę odgrywa w kwestii wojny. To zdecydowanie odbudowało prestiż Polski na arenie międzynarodowej. Drugi czynnik to polskie weto w kwestii podatku od dużych korporacji, na czym bardzo zależy prezydencji francuskiej. Polityka weta skłoniła Francję, żeby przekonać przewodniczącą von der Leyen do złagodzenia kursu, gdyż Francuzom bardzo zależy na tym, żeby w czasie ich prezydencji ten projekt przeszedł. Myślę, że te dwa czynniki sprawiły, że KE złagodziła kurs i doszło do przyjęcia przez nią polskiego KPO. Mamy również kwestię wypełnienia warunków, czyli tzw. kamieni milowych.

Jeden z trzech najważniejszych warunków stawianych przez von der Leyen z jesieni ubiegłego roku został teraz złagodzony w stosunku do pierwotnej wersji. Przewodnicząca KE zapewniła ostatnio Parlament Europejski – starając się uspokoić negatywne emocje – że nie zgodzi się na wypłatę środków, jeśli przynajmniej dwa spośród tych trzech kamieni milowych Polska nie wykona. Chodzi tutaj o likwidację Izby Dyscyplinarnej oraz alternatywny system dyscyplinowania sędziów, który będzie odpowiadał urzędnikom unijnym. Trzeci kamień milowy, czyli przywrócenie do orzekania wszystkich sędziów objętych dyscyplinarką powinien być przez Warszawę zrealizowany do końca przyszłego roku, a więc do formalnego zakończenia realizacji KPO. Do tego czasu przynajmniej 50 proc. przyznanych nam środków musi być wydana, inaczej zaczniemy je tracić.

Czyli Polska szybko środków z KPO nie zobaczy?

W mojej ocenie tak może być. Mamy tu kwestię oceny przez urzędników tego, w jaki sposób Polska wypełnia kamienie milowe oraz wiele innych warunków dołączonych do KPO, a jak widać Komisja będzie pod presją Parlamentu, aby rygorystycznie oceniała Polskę. Jeszcze ważniejsze są uwarunkowania polityczne. Ich przejawem są działania wielu polityków, także pochodzących z Polski, którzy chcą poszerzyć listę kryteriów, jakie Polska musi spełnić, tak, żeby nasz kraj nie otrzymał środków europejskich.

Czyli groźba odwołania przewodniczącej KE ma związek z Polską?

Musimy pamiętać, że nie tylko Parlament Europejski, ale część wpływowych komisarzy też była przeciwna aprobacie przez Komisję polskiego KPO. Istnieje tutaj koalicja polityków w różnych instytucjach, którzy absolutnie nie zgadzają się na to, żeby dokonać jakichkolwiek ustępstw w stosunku do Polski. Tu nie chodzi jedynie o kwestie praworządności, bo jak wiemy, wielu innych politycznych aktorów w UE też jest na bakier w praworządnością. Mamy tu kontekst polityczny, związany z tym, że większość w PE, absolutnie odrzuca podejście obecnego rządu konserwatywnego do wielu spraw. Musimy również pamiętać, że Polska blokuje rozwiązania federalizacyjne, więc spór szybko się nie skończy. Mechanizm warunkowości, na który zgodził się polski rząd w 2020 roku pozwala na wymuszanie na nas wielu ustępstw niezwiązanych z wydatkowaniem funduszy UE.

Źródło: DoRzeczy.pl
Polecamy
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...